Palinuro – w zasadzie to niepozorne, urokliwe, małe miasteczko – chociaż, paradoksalnie najbardziej zaludniona część komuny parafialnej (FRAZIONE), miasteczka Centola, będącego integralną częścią Prowincji Salerno, w regionie Kampania, we Włoszech. Ciekawostką na poły historyczną jest fakt, iż nazwa miejscowości ponoć ma swoje korzenie w imieniu – Palinurus – sterniku Eneasza, jak zapisano w piątej i szóstej księdze eposów Eneidy, napisanej przez starożytnego poetę i filozofa – Wergiliusza.

Palinuro ma szczęście znajdować się na południowym wybrzeżu Cilento, nad Morzem Tyrreńskim, w północnej części Cape Palinuro. Miasto, w ujściu rzek Lambro i Mingardo – to również czyni je głównym portem w tym rejonie.

Palinuro jest też integralną częścią parku narodowego „Cilento i Vallo di Diano National Park”, czyli tak zwanego obszar „shrubland” typowego zakątka dla krajów śródziemnomorskich. To czyni miejscowość i okolice bardzo popularnym punktem na turystycznej mapie Włoch, a już szczególnie latem. Całe mnóstwo tam wyjątkowo czystych, jako wskazuje przewodnik, dzikich plaż i wód – słynących z tak zwanej „Błękitnej Fali” . Okolice miasteczka są także bardzo słynne z licznych jaskiń, zarówno tych lądowy, jak i szczególnie bajecznych – podwodnych. Te są ulubiony miejsce do penetracji przez nurków głębinowych, ale też dla tych którzy preferują penetrację – „snorkelingiem”.

Cały region Cilento, włącznie z cząstką, którą stanowi Palurino obfituje w liczne artefakty starożytności, chociaż gównie… Mapa wskazywałaby, że Greckiej! Żyje tu wciąż mnóstwo legend, rodem z greckiej mitologii, jak w nazwach niektórych miejsc. Świadczą o tym nawet fizyczne pozostałości starogreckich kolonii – Velia (starożytna Elea) oraz Paestum (starożytny Poseidonia).

Bodaj najsłynniejszą jest kolonia Velia, główna siedziba „Eleatics”, szkoła pre-sokratycznych filozofów, takich jak Parmenides, Zenon z Elei i Melissus

Słowem kolebka naszej zachodniej cywilizacji, chociaż dziś zostały tam ledwie ruiny.

Ale przyroda za to jest szczerze bajońska, którą zachwycał się sam Ernest Hemingway, kiedy ukończył w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku swoją książkę sławetną – „Stary człowiek i morze”. To były jego bodajże najbardziej ulubione miejsca na starość.